wtorek, 13 grudnia 2011

Świąteczny Jarmark

W weekend wystawiałam się na bełchatowskim jarmarku świątecznym... jak zawsze można było zakupić wiele ciekawych prezentów, książek, rękodzieła, świątecznych słodkości, wyrobów z nektaru pszczelego, miodów pitnych :) itp...  Pogoda dopisała, trochę śnieg nam dał "popalić"... W sobotę w jednej chwili zrobiło się zimowa zawierucha, ale na szczęście tylko przez chwilę. Zaraz pokazało się słoneczko i tak już do końca pozostało razem z nami, jak widać na poniższych zdjęciach.


Stoisko dzieliłam z Kasią - przemiłą osóbką, która akrylami maluje postaci z bajek... Sami oceńcie prace!


Różane lusterko lakierowałam dzień przed jarmarkiem (a właściwie w nocy), a sprzedało się już na początku jarmarku...




...nie zabrakło też bombeczek, serduszek, które razem z zestawem świeczników i szkatułką z pachnącymi świecami, tworzyły iście świąteczny komplet! (szkatułki nie ma na zdjęciach - nie zdążyłam sfotografować, bo szybko sie sprzedała)



Motyw moich ulubionych "retro dzieci", które zwracały uwagę zazwyczaj dorosłych... :)





Biżuterii także nie mogło zabraknąć.......



poniedziałek, 31 października 2011

Ciepły kocyk dla "Tymianka"

... to akcja, którą w 100% popieram. Polega na przekazaniu niepotrzebnych i wysłużonych kocy, ręczników, kurteczek... a także wszystkiego, co mogłoby umilić byt naszym najserdeczniejszym przyjaciołom - PSIAKOM i kotkom (chyba).
Cała akcja dokładnie opisana jest na stronie: http://pchli.blogspot.com/
Ja już pakuję 2 niepotrzebne i zalegające w szafie kocyki... może jakiś piesek nie zmarznie tej zimy bardziej niż w roku ubiegłym.

Poniżej fotki psiaka, którego zostałam "przyszywaną matką". Sziri - prawdziwa mama odeszła zaraz po porodzie, a ogromna siła woli maleńkiej wówczas Klary pozwoliła jej przetrwać najgorsze chwile i wyrosnąć na mądrego psiaka. Możecie mi wierzyć, ale nie było łatwo...

Początki straszne, piesek nie miał odruchu ssania... nie chciał jeść...


Jak już się nauczył... pękła butelka i trzeba było kupić nową... która miała inny smoczek i nauka poszła w las! Znów nie chciała psina ssać...



... tu jak widać psina całkiem odchowana... na brak matki nie narzekała :)




... Klara ma już ponad rok! i nowego właściciela a właściwie właścicielkę, którą często odwiedzam...


... a to prawdziwa mama (bardzo za nią tęsknimy)

... prawda, że jak dwie krople wody podobne są do siebie??????
:)

niedziela, 25 września 2011

Bielenie komody... totalna metamorfoza!!!

Wiedziałam, że kiedyś będzie musiał nadejść ten dzień! Siostra od dawna wspominała, że nie może już patrzeć na "kawalerską" komodę meża... i chciałaby ją zmienić. Niestety mąż był nieugięty i obstawał przy swoim, że jest..... duża, funkcjonalna, itp. (mężczyźni nie znają wszystkich kolorów i pewnie dlatego nie widział, że zwyczajnie jest nie na miejscu w jasnym, świetlistym wnętrzu)...
Nie wierzyłam, kiedy Karolina poprosiła, abym wpadła któregoś weekendu i poradziła co z tym "fantem zrobić"! - czyżby Mąż się zgodził????
TAK dokładnie tak... i się zaczęło...
Inny kalor jak biel nie wchodził w grę... Siostra uparła się na przecierkę i już...


Pierwotnie komoda została wykonana z płyty... z okleiną w kolorze jabłoni... Trochę się obawiałam, że mimo przecierki farba będzie spływać po meblu... ale na szczęście było gorąco i farba szybko wysychała...


Standardowo jako farbę podkładową wybrałam szarość, przecierka wygląda wtedy bardzo naturalnie.


Dłubania trochę było... zgrzytów między "pracownikami" też :) ale efekt końcowy jak widać...






... mała IGA także pomagała... ocierając pył po szlifowaniu :)


... a po pracy orzechy ("Kto do roboty, to i do jedzenia")

:)


poniedziałek, 29 sierpnia 2011

O L I v K O W O

Kilka fotek moich ostatnich zmagań z techniką decoupage...



Domek nieduży, jednak już nie do zamieszkania... Zakupiony przez panią Joannę... podobnie jak kuferek poniżej.



Kuferek dość duży... 30x40 cm, z przegrodami na biżuterię... na specjalne zamówienie Pani Joanny... mam nadzieję, że pomieści wszystkie Pani klejnoty!






sobota, 25 czerwca 2011




... Kolejna część moich przygód z bieleniem kufrów... Tym razem to dużo większy kufer, który wykonałam na specjalne zamówienie "MŁODEJ PARY"..., która dziś przyrzekła sobie... "milość, wierność i uczciwość małżenską..." Korzystając z okazji... wszystkiego najlepszego Aneto i Piotrze!!!




Kuferek dość duży... 40 x 30 x 25 cm mam nadzieję, że pomieści wszystkie zebrane na oczepinach kopertki  :)



... motyw dwóch pawi nawiązuje oczywiście do młodych, kochających się ludzi...






Kufer bielony, przecierany metodą schabby... wnętrze typowo rustykalne.




Najważniejsze, że MŁODYM się podoba... to dla mnie największa satysfakcja...

niedziela, 19 czerwca 2011

M A K O W E P O L E

Wpadłam tylko na chwilę, bo czasu mało a lato już prawie za pasem... aż chce się żyć! Nie wiem jak Was, ale mnie bardzo motywuje taka pogoda (mam na mysli słoneczko) do twórczego myślenia.
Od dawno inspirował mnie motyw czerwonych maków... ale takich prawdziwie czerwonych!
Dawno temu namalowałam mały olej "MAKOWE POLE":
oraz akwarelkę:
http://www.niecodzienna.netgaleria.eu/rysunek-malarstwo-katart,29.html
i to tyle....

Teraz wena wróciła w trochę innej postaci.... zainspirował mnie motyw na decoupage i tak w niedługim czasie powstał duży kufer...
... z motywem najprawdziwszych polnych maków. 
Przywołują u mnie smak lata i zabawy na polnych łąkach dziadków!

... zaraz potem pojawiło się zamówienie na herbaciarkę... taką dużą, z prawdziwego zdarzenia!





... już niedługo realizacja zamówienia na tacę...

do zobaczenia!

wtorek, 5 kwietnia 2011

Trochę wiosny w moim ogrodzie


...nie byłam na działce kilka miesięcy... kiedyś trzeba przecież zrobić pozimowe porządki :) zajeżdżam ostatniej soboty... a tam ubiegłoroczne sadzonki same wyrywają sie do słonca! Biedactwa przedzieraja sie przez niezgrabione jeszcze (z mojej winy) pozimowe liście...




szafirki także nie mogą pozostać w tyle :) i próbują dorównać pozostałym sadzonkom...




... a to mój domek, który także nie może doczekać sie wiosny..... i malowania!!!



wnętrze jeszcze pachnie impregnowanym drewnem :) uwielbiam ten zapach!



"Matka" juka także nie może doczekac się prawdziwej wiosny...




Część gałęzi i konarów drzew przygotowane już do spalenia, pozostało jeszcze tylko podciąć krzewy owocowe...



Stara drabina pozostała po swiętej pamięci Pani Pelagii - prawdziwy zabytet "antyk" już w tych czasach



drewno do ogniska poukładane i czeka tylko na wiosenne MAJÓWKI :)    

(ja zresztą także)



... a tu zupelnie zapomniałam o ubiegłorocznej piertuszce, która zawsze domaga się "być na pierwszym miejscu" w moim ogrodzie



Na koncu mój ulubiony motyw - karmnik dla ptaków i nie tylko, bowiem często zagląda do niego okoliczna Pani z rudą kitą!